poniedziałek, 21 lutego 2011

chwilowy stan umysłu

"Vouloir le possible, c'est déjà le créer. Vouloir l'impossible, c'est se vouer soi-même à la destruction."


Co oznacza, ze wszystko jest możliwe jeśli tylko w to wierzymy. Jeśli nie jesteśmy w stanie we wszystko uwierzyć, że się poukłada już lepiej zachować spokój lub pustkę (a tego już tam nie ma). Co oznacza, żeby nie tworzyć myślokształtów, które wykorzysta mózg przy najbliższej okazji.

Ciesze się bardzo, udało mi się zapisać na francuski. Po pięciu próbach dodzwoniłam się do ośrodka. Tata dziwnie zareagował, czy Pablo to popiera tego nie wiem. Wiem tylko, że nie należy zapominać o sobie i że kiedyś mi się to zwróci. Zresztą to tylko pierwsza lekcja, ale już nie mogę się doczekać. Chcę nad sobą pracować, nie mogę tylko odkładać.

Moją głowę zaprząta jeszcze działka o której pisałam na szkółce: http://forum.gazeta.pl/forum/w,46867,122381362,122381362,wiec_wieza_.html

w dzisiejszych czasach trudno być w goracej wodzie kąpanym, ale jeszcze trudniej we wszystko wierzyć.
Spotkaliśmy się dziś z panem z wróżby. Jest niesamowicie sypatyczny i ugodowy. Jak bratnia dusza. Ale ma swój cień. Używki. I przyciągało go do niego i odpychało na kilometr. Strasznie lubi papierosy. Ale nie tylko - tak Pablo mówi. Już dawno nie czułam kogoś tak przesiąkniętego papirosami.
I kotłuje się we mnie morze niepewności. Plusy i minusy.
Nadal jeździmy za działkami. Bardzo to przeżywam. Może dlatego, że to ja jestem kobietą i jestem emocjonalna. Może dlatego, że to mnie bardziej zależy. I chyba dlatego, że traktuje to jako wyzwanie.
To jest dla mnie bardzo ważne. Zawsze pragnęłam mieć swój własny dom. Ale bycie dorosłym to coś więcej niż tylko dom i nie można się zafiksować.
To też jakby walka ze samą sobą i z losem. Że musi się udać. Dokładnie jak przed awansem i gdy modliłam się o miłość. Dobrze wiem, że się uda, dobrze wiem że się ułoży. Tak czy inaczej, prędzej czy później, ale dostrajam się do takich wibracji...że jestem w ciągłej gotowości, to jak ciągła modlitwa i ciągłe oczekiwanie...kiedy działać. Jak przed egzaminem...
Teraz mam urlop, powinnam jakoś odpoczać, ale Bieszczady nie wypaliły. Żałuje bo poznałabym bardziej Kminka. Sułek też jest fajny. Ewa też nie da rady pojechać. Zresztą...najwyraźniej powinnam skupić się na zalatwianiu, opłatach, basenie i siłowni na która musze się jeszcze wybrać. I może jakieś zakupy by się przydały? Tak żeby coś pooglądać i się odprężyć. Byle do środy i pogaduch to się rozprężę:)
Pewnie dlatego ominie mnie jutrzejsza medytacja Zen. Przy takim Zenie jaki mam w środku nie trudno zauważyć czemu. Szkoda.
A przed wczoraj byliśmy w prawdziwej saunie. Owinęłam się cała w przescieradło. Dziwne uczucie, nie jestem przyzwyczajona do prawdziwych "łaźni". Całkiem nowe doswiadczenie. Trochę zabawne. I wyzwalajace;p


----
właśnie rozmawiałam z bratem - bezcenne, dziekuje:*

5 komentarzy:

  1. Powodzenia w szukaniu działki na wymarzony dom :) gdzieś taka na Ciebie czeka i w pełni zgadzam się z myślą przewodnią to znaczy że wszystko jest możliwe jeśli tylko w to uwierzymy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za ciepłe słowa – dodają pozytywnej energii :)

    zen, zen, cisza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak to sie wszystko szybko zmienia:)
    Bieszczady aktualne:)


    dzialki w ruch, kolejne umowione tak dla porownania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, gdzie chcesz tę działkę. Jeśli na mazurach, mogę pomóc. Mam Biuro nieruchomości
    M:)
    ma_ewa01@gazeta.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. witaj MaEwo:)
    Śląsk => Jaworzno i okolice
    :*

    OdpowiedzUsuń