poniedziałek, 17 marca 2014

praca

rozkład
Karty: RW
Sygnifikator: Śmierć
1. Jak na mnie wpływa obecna sytuacja w pracy: Królowa kielichów
2. Co nie przynosi mi zadowolenia w obecnej pracy, blokady w dalszym rozwoju: królowa buław
3. Relacje z współpracownikami:
Asia: rycerz denarów, Iza: Król denarów, Ania (szefowa): 2 miecze
4. Warto teraz podnieść swoje kwalifikacje: Koło Fortuny
5. Czy decyzja o zmianie pracy jest słuszna: 3 denary
6. Jeśli zdecyduje się na zmianę co czeka mnie w nowej w ogólnym bilansie: Świat
7. Na czym trzeba będzie się szczególnie skoncentrować w nowej pracy: Cesarzowa
8. Zarobki w nowej pracy: Giermek buław
9. Otoczenie, relacje, środowisko: 7 buław

Minęło kilka dni od rozkładu, weszłam do pracy i wysłałam esemesa do Sylwii. Nie myślałam, że to tak się potoczy. Czułam się zdenerwowana, wykorzystana i chciałam się od tego oderwać. Sylwia ochoczo odpisała w poniedziałek. Czwartek zapytała czy wysłałam już CV. W sumie...nie myślałam wtedy o CV...nie myślałam, że to się dzieje naprawdę. 3 miesiące wcześniej odeszły Gosia, Sylwia i Kinga. W sumie zazdrościłam im, że się wyrwały ale nie myślałam, że ja też to zrobię. Zawsze byłam wierna pracodawcy. Ale jak już powiedziałam a to nie wypadało nie napisać cv...trochę mi to zajęło. Siedzieliśmy cały wieczór z Pawłem, przyszła Dana i stworzyliśmy perełkę. Perełka została przekazana w piątek. Kolejny tydzień chodziłam jak gdyby nigdy nic. Nawet spotkałyśmy się wszystkie razem - my i Kinia z Gosią. Sylwia miała chorą córeczkę - nie przyszła. Gosia powiedziała, że jakaś dobra duszyczka, ale nie wie kto przekazała cv. Zabrzmiało to tak fajnie, nie potrafię tego napisać. U mnie pobrzmiewa to kpiną, której nie było. I zapragnęłam się tam dostać. Tak fajnie opowiadały o swoim pracodawcy, o tym co robią...i powiedziały, że jedna osoba u nich awansowała i jest miejsce. Moje serce zabiło. Bo to wszystko działo się obok mnie. Nie wierzyłam, że może mi się udać i jednocześnie wiedziałam, że mnie przyjmą. Że to ja, to ja:)
Niecierpliwiłam się. W końcu pani z HRzadzwoniła. Najpierw środę lub czwartek ale ja byłam w pracy i nie mogłam rozmawiać, czwartek...więc umówiłyśmy się na piątek 12tą. Punk 12 zadzwoniła. Wyszłam, zjechałam windą na sam dół. Gdy byłam koło kina oddzwoniła. Jedno pytanie - dlaczego chciałabym u nich pracować i kiedy mogę przyjść.
Środa.
Wzięłam urlop. Rano kupowaliśmy okna, później Paweł odwoził mnie na spotkanie. Spóźniłam się bo jak nigdy były straszne korki. Zadzwoniłam 20 min wcześniej ale czułam się okropnie, to wytrąciło mnie z równowagi i cała rozmowa przebiegała bardzo ciężko. Nie wypadłam tak dobrze jak chciałam. Nie było źle. Ale nie było...takiego przyciągania. Na jedno pytanie odpowiedziałam źle. I to nie techniczne tylko ogólne. Ale myślę, że to zaważyło na wszystkim. Ona mnie pyta czy zajmowałam się administracją, a ja że nie. Jak to nie? nie wiem, jakaś głupia lub niespełna rozumu byłam.
Zadzwonili, kolejne spotkanie 27. 28 kończył się miesiąc...Spotkanie genialne, po francusku szło mi genialnie. Tak właśnie powinno wyglądać pierwsze. Pytali mnie o szkołę o egzaminy. Powiedziałam, że na ostatnim konfigurowałam router, przygotowywałam kable i instalowałam i konfigurowałam Ws Server 2003 (miał być 2012...ale dzień wcześniej zmienili). I to wystarczyło. Dziewczyny maglowali, mnie nie...(=>podejrzane lub info o szkole wystarczyło?)
Przyjęli mnie, dzwonili jeszcze 3razy za mną.
Tego samego wieczora domyślam, się że to inny projekt. Mimo, że mówiłam HRce, że znam się na Windows Server to jestem przydzielona do innego projektu bo przecież powiedziałam, że nie zajmowałam się administracją??????????????. Podejmuje prace. 1dzień na złożenie wypowiedzenia. Nie chcę kombinować. Chcę się zwolnić. Wiem...jestem niepoukładana...ale potwierdziłam, że się u nich zatrudnię.
Ogólnie teraz ciągle przeżywam tą Śmierć. Wypowiedzenie to 3 miesiące. Studiowałam 10tysięcy razy te karty. Tak się cieszę i boję bo nie wiem co będę robić. Mam nadzieję, że całkowicie nie rozminę się z marzeniami. Jestem trochę nienormalna bo każdy by się cieszył. Mnie się bardzo szybko udało i się dostałam. Wcale nie musiałam, a jednak.
A ja nie chce się zajmować tylko Windowsem. I do końca nie wiem co będę robić bo nie dopytywałam. Chciałam Windows Server!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tam jest tak jak u mnie. To duża korporacja. Podaje się CV, żeby dostać Bonus. To, że się daje CV nic nie znaczy. Ja podawałam 5 nikogo nie przyjęli. To, że podaje ja CV nie oznacza,że będzie ta osoba którą rekomenduję pracować ze mną. Ale...tu wydawało się, że cudem się układa i idę do dziewczyn. Więc nie dopytywałam. Szczegóły się nie różniły dopiero nazwa stanowiska.
Więc tak sobie umieram - przychodzę, część ludzi mnie skreśliła i jestem...dziwne uczucie. Część poluje na moje stanowisko. Część chce żebym zaharowywała się jak zawsze, część pyta "ona jeszcze pracuje?" bo powinnam majestatycznie nic nie robić. A ja tam chodzę i dziwnie się czuję. Z jednej strony są przyjaźnie i znajomości, a 2giej już nie chcę tam być. Ale wiem, że to jeszcze nie czas. Że muszę to zakończyć, dojść do siebie, do tej zmiany. To pozwala mi się przyzwyczaić.
Będę zadowolona. Tylko to 7 buław...no nic, zakasam rękawy, a za jakiś czas ciąża. Kolejne parę lat i inna praca.
A może będzie fajnie. Czeka mnie wielki świat...
moja decyzja była bardzo dobra, mogłam się tylko lepiej sprzedać. Trochę panikuję bo opis stanowiska jest super. Żebym tylko zajmowała się siecią i żeby to było rozwijające.